Najdalej wysuniętą na północ z Wysp Kanaryjskich jest Lanzarote. Płynąc od północy wzdłuż południowo-wschodniego wybrzeża pierwszym miejscem, gdzie możemy się zatrzymać, jest stolica wyspy Arrecife. Niestety marina Puerto de Naos jest przede wszystkim przeznaczona dla łodzi rybackich i miejscowych. Nie znajdziemy więc pryszniców, toalet, czy też prądu, który jest tylko na pomostach, niestety bez wolnych miejsc. Mamy możliwość stanięcia albo na boi mooringowej, albo na kotwicy. My wybraliśmy drugą możliwość i stanęliśmy na kotwicy w samym centrum – w starym Puerto de Arrecife.
Miejsce jest dobrze osłonięte od wiatru, bezpieczne i atrakcyjne. Kotwicowisko powstało przez wybudowanie falochronu wschodniego, który był przedłużeniem drogi dojazdowej do twierdzy Castillo de San Gabriel. Port jest duży, ale dość płytki. Najlepsze miejsce do rzucenia kotwicy znajduje się po prawej stronie, tuż za wschodnią główką wejściową. Wyznacza je izobata 2 metry. Pamiętajmy, że jest to głębokość od zera mapy. W zależności od skoku pływu, wody jest zazwyczaj więcej, średnio o 1 metr.
Ale po kolei. Arrecife jest łatwe do znalezienia. Płynąc wzdłuż brzegu Lanzarote, będzie to jedyne skupisko większych domów i instalacji przemysłowych. Mijamy po prawej burcie widoczne za falochronami statki handlowe – to wejście do Puerto de Naos. My jednak płyniemy dalej. Nie zwracamy uwagi na przyjaźnie wyglądającą zatokę, w głębi której widnieje wspomniana już twierdza. Wejście do tej zatoki zamknięte jest podwodnymi skałami, które widać dopiero w trakcie odpływu. Dopiero gdy zostawimy Castillo de San Gabriel za rufą, ujrzymy wyraźnie wschodnią główkę – okrągłą zieloną wieżę wysoką na 6 m, po minięciu której ujrzymy nasze kotwicowisko. Przy pomocy pontonu możemy wylądować przy widocznym wyraźnie pomoście, lub wpłynąć zaznaczonym na planie kanałem do samego środka stolicy. Nie zostawiajcie jednak jachtu zupełnie samego. Trzeba podzielić załogę na dwie grupy, ponieważ miejscowi rybacy, którzy również tam kotwiczą, raczej nie przejmują się jachtami i wpływając lub wypływając robią sporą falę. Nigdy nie wiadomo jak zachowa się pozostawiona przez nas łódka. Płynąc nocą szukamy wśród licznych świateł tego najmocniejszego. Będzie to zlokalizowane na końcu falochronu wschodniego, na pozycji szer.28°57,2’N i dł.013°33,0’W, światło główki wschodniej o charakterystyce Q(6)+LFl.15s10m8M.
Wnętrze kotwicowiska jest ciemne i źle widoczne, tym bardziej że oślepiają nas światła miasta. Dobrze jest więc przygotować do użycia szperacz bądź silną latarkę. Tak naprawdę to najlepiej zakotwiczyć tam tylko na dzień, zwiedzić miasto i popłynąć dalej na zachód. Bo zaledwie 8 mm od Arrecife znajduje się duża, znakomicie wyposażona i niedroga marina Puerto Calero.
Płynąc wzdłuż brzegu mijamy najpierw międzynarodowe lotnisko. Później turystyczną oazę Puerto del Carmen, gdzie trwały prace przy budowie nowej mariny. Następna miejscowość to już Puerto Calero. Marina i kilkadziesiąt prywatnych domków to cała miejscowość, która jest pod ciągłym nadzorem ochrony. Może tu zacumować 420 jednostek, z czego 150 miejsc jest przeznaczonych dla odwiedzających. Przyjmuje się tu jednostki do 65 metrów długości. Cały teren jest idealnie wysprzątany. Na miejscu znajdziemy sklep żeglarski, sklep i serwis Volvo Penty, warsztat szkutniczy, sklep spożywczy, kilka butików i restauracyjek. Ciepły prysznic do woli, czyli bez ograniczeń i to w cenie postoju. Bez problemu złapiecie też darmowy internet i to nie wychodząc z jachtu. A to wszystko za jedyne 15 euro na dobę (dla jachtu 10,5 m). Przed wejściem za falochron dobrze jest się zgłosić do kapitanatu na kanale 09 lub 16 przez całą dobę. Biuro czynne jest od poniedziałku do piątku w godzinach 0800 do 2000, a w niedzielę od 0900 do 2000. Kapitanat mieści się w ośmiokątnej białej wieży obserwacyjnej, zlokalizowanej na falochronie południowym. Najlepiej zacumować w pobliżu stacji benzynowej, pójść załatwić formalności i później popłynąć na wskazane miejsce, gdzie będzie już czekał bosman, który pomoże Wam przy cumowaniu. Po prostu bajka. Oczywiście później stwierdziliśmy, że jest to normą prawie we wszystkich marinach na wyspach. Po minięciu prawej główki wejściowej powinniśmy zwracać uwagę, aby nie przekroczyć linii wyznaczonej przez 3 czerwone boje. Bo za nimi jest kamieniście. Samo wejście jest bezpieczne zarówno w dzień, jak i w nocy. Płynąc od Arrecife po zmierzchu, miniemy na wysokości Puerto del Carmen światło zielone o charakterystyce Fl(3)G.9s 4m 8M, na pozycji szer.28°55,2’N i dł.013°40,4’W. Następne światło to główka falochronu południowego naszej mariny. Światło zielone mruga do nas następująco Fl(3)G.14s 9m 6M i ma współrzędne szer.28°54,9’N i dł.013°42,4’W. Po minięciu jej trawersu musimy wziąć lewą burtą czerwono świecące boje farwaterowe. Boja nr 1 znajduje się 70 metrów na NNE od końca falochronu południowego i świeci następująco Fl.R.11s 2M. Boja nr 2 jest postawiona 50 metrów na NW od kei recepcyjnej i świeci Fl(2)R14s 2M. Pomiędzy nimi znajduje się boja, która nie świeci. Po zacumowaniu do kei recepcyjnej możecie iść spać. Formalności załatwicie rano. Również rano wskażą Wam miejsce stałego cumowania. Wszelkie nowości, które mogą zaistnieć najlepiej sprawdzić przez stronę www.puertocalero.com
Płynąc dalej na południe, po 6 Mm dopływamy do przylądka Punta Papagayo. To tutaj rozpoczynają się jasne, piaszczyste plaże i urokliwe zatoczki, w których aż grzech nie stanąć. Od przylądka Pta Papagayo szer.28°50,3’N i dł.013°47,3’W do przylądka Punta del Aguila szer.28°51,3’N i dł.013°48,7’W, znajdują się najlepsze miejsca do kotwiczenia i dokonania desantu na ląd. Zaraz za przylądkiem Pta. del Aguila znajduje się przepiękna marina Rubicon. Marina jest na tyle duża i głęboka, że można tu spotkać zacumowane żaglowce. Marina i okoliczne zabudowania to komercyjny kompleks z niezliczoną ilością sklepów i sklepików, galeriami, restauracjami, kortami tenisowymi, wypożyczalniami samochodów i hotelami. Jednak wkomponowanie tej architektury w otaczający krajobraz powoduje, że czujemy się naprawdę dobrze. Staliśmy w Rubiconie kilkakrotnie i zawsze nie chciało się nam go opuszczać. Prawdę mówiąc marina Rubicon poprzez plażę i deptak łączy się z miasteczkiem Playa Blanca, gdzie znajduje się przystań promowa. Promy łączą wyspę Lanzarote z wyspą Fuerteventurą. Playa Blanca również ma niezapomniany klimat. Tutaj, poza turystami, spotykamy miejscowych rybaków, których połowy od razu są rozchwytywane przez właścicieli okolicznych restauracji i przechodniów. Wróćmy jednak do naszej nawigacji. Jak już pisałem, po minięciu Pta Papagayo płynąc ok. 2 Mm w kierunku NW przed dziobem zobaczymy zabudowania Playa Blanca wyrastające na końcu piaszczystej plaży. Kierując wzrok na drugi koniec plaży o prawej burcie będziemy mieli koniec południowego mola, które zamyka marinę Rubicon. Wystarczy ominąć jego głowicę prawą burtą i wpłynąć do środka. 1,5 kabla od wejścia, po lewej burcie, zobaczymy pomost recepcyjny, przy którym – od strony lądu – jest restauracja. Zaraz za nią, w następnym budynku, znajduje się biuro mariny i sanitariaty. Po dokonaniu formalności zostanie wskazany pomost, do którego zacumujecie. Miejsce, które Wam wskażą, jest uzależnione od długości i zanurzenia Waszego jachtu oraz od deklarowanego okresu postoju. Oczywiście wystarczy zgłosić postój i zapłacić za jedną dobę, a później można przedłużać postój w nieskończoność. Rubicon może przyjąć ok. 500 jednostek odwiedzających. Drugie tyle to łódki miejscowe.
W nocy odnalezienie mariny jest dość proste, chociaż niezliczona ilość świateł od Playa Blanca do mariny Rubicon na początku przeszkadza w zlokalizowaniu główek wejściowych. Płynąc od wschodu musimy kierować się na początek gęsto występujących świateł. Natomiast gdy płyniemy z zachodu, najpierw mijamy przylądek Pta Pechiguera, na którym znajduje się Lm o współrzędnych szer.28°51,3’N i dł.013°52,3’W i charakterystyce Fl(3)30s 54m 17M. Jest to biała okrągła wieża wysokości 50 metrów. Głębokości w pobliżu przylądka są powyżej 20 metrów. Od tego miejsca idziemy dokładnie na wschód. Po ok. 2 Mm po prawej burcie zobaczymy wschodnie światło główki wejściowej do Playa Blanca. Świeci ono światłem Fl(4)R.11s 16m 5M. Od tego momentu szukamy, lekko z lewej strony przed dziobem, światła Fl(4)G.15s 9m 5M. To właśnie światło lewej główki wejściowej do Rubiconu. Znajduje się ono na pozycji szer.28°51,4’N i dł.013°49,1’W. Podchodząc musimy uważać, gdyż molo południowe zakończone jest jak odwrócone lustrzane odbicie litery L, dlatego na końcu umieszczono jeszcze jedno niskie światło o charakterystyce Fl.G.5s. Mijając go prawą burtą z lewego trawersu mruga do nas główka czerwona Fl(4)R.15s 6m 5M. Po około 80 metrach, po lewej burcie jeszcze jedno światełko Fl.R.5s po którego minięciu możemy powiedzieć, że jesteśmy w marinie. Pomost recepcyjny jest doskonale oświetlony, a poza tym na pewno już będzie na Was czekał ochroniarz. Rano zatoka i plaża pomiędzy mariną Rubicon a Playa Blanca olśni Was do tego stopnia, że będziecie odkładali opuszczenie tego miejsca ile się tylko da. A tak między nami mówiąc, to nie ma się po co spieszyć. Następna wyspa – Fuerteventura – to tylko 8 mil na południe. Tam popłyniemy w drugiej części naszej Subiektywnej Locji, zatrzymując się jeszcze na kilka godzin przy Isla de Lobos. (tekst powstał w 2007 roku)